Open/Close Menu Prawo jest sztuką czynienia tego, co dobre i słuszne.

      Pozbawienie wolności na wolności? Niedorzeczność. A jednak. Jednak również pod pewnymi warunkami. Od 15.04.2016 r., dozór elektroniczny, bo o nim mowa, stał się ponownie sposobem wykonywani kary pozbawienia wolności, a nie rodzajem kary ograniczenia wolności, jak to funkcjonowało przez krótki okres. Czyli jest tak – Sąd orzeka karę pozbawienia wolności, a następczo można wystąpić o kontrolowanie jej wykonywania poza murami zakładu karnego. Każdej kary? Absolutnie nie – tylko orzeczonej w wymiarze do 1 roku. Dozór elektroniczny funkcjonuje również jako alternatywa warunkowego przedterminowego zwolnienia z odbycia reszty kary – również nieprzekraczającej 1 roku.

      Do kontroli wykonania tej kary i rejestracji całego przebiegu jej odbywania służy nadajnik, który zostanie zainstalowany na nodze lub przegubie dłoni skazanego, taka obrączka – kontrolująca. Urządzenie monitorujące będzie zamontowane w miejscu, które sąd wyznaczył do odbywania kary.
Ma to bowiem za zadanie kontrolować czy skazany przebywa w miejscu odbywania kary, w godzinach wyznaczonych przez sąd. W przypadku nieobecności, spóźnienia czy innego naruszenia wyznaczonego przez sąd harmonogramu dnia, urządzenie monitorujące natychmiast wysyła informację do pracowników Centrali Monitorowania, która dokładnie rejestruje cały przebieg kary.

      Tą kontrolowaną bowiem wolność można stracić, a wówczas reszta kary odbywana będzie w tradycyjny sposób. Warto? Warto się kontrolować, warto przestrzegać porządku prawnego, bo nawet kara na wolności jest jej ograniczeniem, którą to wolność i tak tracimy i skazani i tak jesteśmy – na kontrolę.

Katarzyna Grzybowska

Adwokat

Partner Kancelaria

Adwokacka Solny 17

      Mając na uwadze dobro mieszkańców pragnę przedstawić co raz częstszy sposób działania nowych operatorów świadczących usługi telekomunikacyjne, a jednocześnie ostrzec i zaapelować o rozwagę.

      Jak to działa? Kurierzy niby dotychczasowego usługodawcy twierdzą przy zawieraniu umowy, że reprezentują operatora, który do tej pory zapewniał konsumentom usługi. Propozycja zaś dotyczy rzekomego przedłużenia umowy lub zmiany jej warunków – nowa, lepsza, tańsza umowa. Zgoda abonenta wydaje się oczywista – skoro od lat jestem klientem np. ORANGE to czemu nie skorzystać z promocji? „Kurierzy” skutecznie utwierdzają konsumentów w przekonaniu, że podpisują oni dokument związany ze świadczeniem usług telekomunikacyjnych przez dotychczasowego usługodawcę. Przekonanie to może być umacniane również przez graficzny układ umowy. Nazwa nowego operatora jest podawana małym drukiem, a znacznie bardziej wyeksponowane są dane konsumenta oraz dotychczasowego usługodawcy. Konsumenci niestety nie mają świadomości tego z kim zawarli umowę, jaka jest jej treść, ani jakie niesie to za sobą konsekwencje.

      Oczywiście operator będzie się bronił, z powołaniem na „wyraźny” zapis o tym z kim abonent zawarł umowę. Nie obroni się jednak tak łatwo w przypadku, gdy osoba poszkodowana jest w podeszłym wieku – a to właśnie do nich najczęściej skierowane są swoiście rozumiane „promocje”. Co bardzo istotne, praktyki takiej zabrania Urząd Komunikacji Elektronicznej (UKE).

      Niewiele natomiast osób zdaje sobie sprawę z instrumentów mogących już następczo zapobiec płatności – prawo odstąpienia, wypowiedzenie umowy, złożenie oświadczenia o uchyleniu się od skutków prawnych oświadczenia woli złożonego pod wpływem błędu. A przede wszystkim uprzednio – nie podpisywać. Gdy pojawi się jakakolwiek wątpliwość co do tożsamości „kuriera” zalecany jest niezwłoczny kontakt z dotychczasowym usługodawcą. W sytuacji gdy konsultant mówi szybko i niewyraźnie – należy poprosić o powtórzenie. Gdy mimo to informacje przekazywane podczas rozmowy będą niezrozumiałe należy ją jak najszybciej zakończyć. Szanowny Mieszkańcy – Konsultant jest zobowiązany do podania danych go identyfikujących oraz danych przedsiębiorcy, którego reprezentuję. (UKE).

      Mam nadzieję, że powyższe informacje przyczynią się do tego, że kolejni usługodawcy ze względu na brak popytu zredukują podaż, a w konsekwencji zaoszczędzą pracy UKE.(UKE).

Katarzyna Grzybowska

Adwokat

Partner Kancelaria

Adwokacka Solny 17

      Kiedy nastąpił zupełny i trwały rozkład pożycia małżeńskiego, najczęściej szukamy winy. Jedynie incydentalnie w sobie. Zatem z reguły rozpoczyna się przewlekły proces rozwodowy, a wraz z nim postępowanie dowodowe – świadkowie, zeznania, nagrania, korespondencja mailowa. Wszystko, aby udowodnić winę drugiej strony tj. małżonka, małżonki. Ktoś kogoś zdradził, bo ktoś kogoś nie doceniał. Ktoś kogoś okłamał, bo ktoś kogoś wcześniej oszukał. I wówczas notorycznie rozpoczynają się schody – bo przecież sąd winy nie stopniuje. Kiedy mówimy o powszechnych błędach językowych klarownym przykładem jest „mniejsza połowa”. Tak samo w prawie rodzinnym – aby doszło do orzeczenia rozwodu z winy drugiej strony, sąd rozstrzygający nie może się wahać, kto ponosi winę w rozkładzie pożycia małżeńskiego. Na gruncie sprawy rozwodowej nie ma winy mniejszej czy większej, nie ważymy, nie przechylamy szali na jedną czy drugą stronę, a gdy taka szala w ogóle się pojawi, sąd orzeknie winę – tyle że nie jednej, ale obu stron, bo tak będzie sprawiedliwie. W procesie karnym nie może być dylematu, wątpliwości co do winy oskarżonego, sąd nie może ich posiadać. Zbieżna zatem idea występuje w sprawach o rozwód. Wina wyłączna się zdarza. Co jednak istotne, aby uzyskać takie rozstrzygnięcie druga strona musi być – istotnie bezwinna.

Katarzyna Grzybowska

Adwokat

Partner Kancelaria

Adwokacka Solny 17

      Od dłuższego już czasu zarówno w środowisku pracodawców, jaki i przede wszystkim obywateli Ukrainy nie nikną dyskusje na temat ruchu bezwizowego. Tak, to prawda najprawdopodobniej już w maju Rada UE obradująca na szczeblu ministrów zatwierdzi decyzję o wpisaniu Ukrainy na listę państw, których obywatele nie potrzebują wiz na pobyt do 90 dni w strefie Schengen.

Wszystko więc na to wskazuje, że już od czerwca obywatele Ukrainy będą mogli swobodnie przemieszczać się po terytorium następujących Państw: Austria, Belgia, Bułgaria, Chorwacja, Cypr, Czechy, Dania, Estonia, Finlandia, Francja, Grecja, Hiszpania, Holandia, Islandia, Liechtenstein, Litwa, Luksemburg, Łotwa, Malta, Norwegia, Polska, Portugalia, Rumunia, Słowacja, Słowenia, Szwajcaria, Szwecja, Węgry i Włochy.

      Jakie będą skutki owego posunięcia, ciężko w tym miejscu jednoznacznie ocenić, można jedynie spekulować, że dla części osób Polska stanie się jedynie przystankiem przesiadkowym, w podróży do krajów Europy Zachodniej. Przy czym już w tym miejscu zwracam uwagę, że zarówno bariera językowa, jak i odległość stanowić będą elementy, które owej emigracji nie będą sprzyjały.

Piszący te słowa zdaje sobie przy tym sprawę, że Polska, czy też szerzej kraje UE atrakcyjne są dla 99% obywateli Ukrainy nie ze względu na bogatą architekturę zabytkową, ale przede wszystkim możliwość zarobienia pieniędzy.

Często zadawanymi pytaniami są więc: co w związku z tym się zmieni? Czy zniesienie ruchu wizowego przyniesie zmiany w zakresie legalizacji pobytu i pracy obywateli Ukrainy?Czy teraz nie będzie trzeba już załatwiać tylu formalności związanych z legalizacja pracy?

Odpowiedź na powyżej postawione pytania zdaje się zawierać w krótkim zdaniu zamieszczonym przez MSZ Ukrainy na jednym z portali społecznościowych:

„Nowy porządek podróży zapewni prawo do bezwizowego wjazdu tylko w celach prywatnych – turystyka, odwiedziny u przyjaciół lub krewnych, wyszukiwanie partnerów biznesowych, udział w seminariach i konferencjach”.

     
Nie zmieni się więc wiele, a w perspektywie pracownik – pracodawca nie zmieni się faktycznie nic. Obywatel Ukrainy chcąc wykonywać pracę na terenie Polski, czy też pozostałych Państw UE nadal będzie musiał legalizować swój pobyt i pracę.

      Pracodawcy chcący zalegalizować pracę obywateli Ukrainy w swoim przedsiębiorstwie nadal będą musieli więc korzystać albo z uproszczonej procedury składania oświadczeń o zamiarze powierzenia pracy lub wnioskować do Wojewody o wydanie zezwolenia na pracę. Obywatele Ukrainy sami zaś będą musieli legitymować się odpowiednią wizą lub ubiegać się o wydanie karty pobytu.

Katarzyna Grzybowska

Adwokat

Partner Kancelaria

Adwokacka Solny 17

Piotr Kozioł – Podlaski

Adwokat

Partner Kancelaria

Adwokacka Solny 17

      Czy zatrudnianie pracowników sezonowych z Ukrainy rozwiązuje problemy pracodawców w Polsce? Zezwolenie na pracę i karta pobytu przed Wojewodą Dolnośląskim.

      Posiłkowanie się pracownikami zza wschodniej granicy stało się faktem. Nie jest to przynajmniej kaprys pracodawców, a reakcja na deficyt pracowników na lokalnym rynku pracy, zarówno tych posiadających specjalistyczne umiejętności, jak również pracowników niższego szczebla.

      Zatrudnianie obywateli Ukrainy odbywa się najczęściej w oparciu o tzw. zaproszenie czyli w istocie dokument uprawniający z perspektywy przyszłego pracownika do otrzymania wizy i wjazdu na terytorium RP, z perspektywy zaś pracodawcy pozwalający na jego legalne zatrudnienie.

      Jest to bardzo uproszczona procedura, która w zamyśle ustawodawcy stanowić miała panaceum na sezonowy deficyt pracowników, bez konieczności przeprowadzania czasochłonnej procedury ubiegania się o zezwolenia na pracę. Pracodawca zamierzający zatrudnić obywatela Ukrainy w ramach owej uproszczonej procedury wypełnić musi tylko jeden formularz, w którym wpisuje dane cudzoziemca, stanowisko pracy na jakim zamierza go zatrudnić, miejsce wykonywania pracy oraz wynagrodzenie, a także – co oczywiste – zaznaczyć że zapoznał się z obowiązującymi w tym zakresie przepisami prawa. Następnie owe zaproszenie składa w biurze podawczym Powiatowego Urzędu Pracy.

Owa uproszczona procedura zatrudniania pracowników zza wschodniej granicy, stanowić miała w zamyśle ustawodawcy rozwiązanie problemu w branżach, które cierpią na deficyt pracowników związany z sezonowym wzrostem produkcji. Inaczej rzecz ujmując posiłkowanie się tymi pracownikami miało pomóc określonym branżom, nie zaś stanowić podstawę funkcjonowania większości przedsiębiorstw produkcyjnych w Polsce. W szczególności owe rozwiązania stanowią pewien problem w tych przedsiębiorstwach, gdzie proces produkcji wymaga nierzadko kilkumiesięcznych szkoleń personelu.

Dość często inwestując zarówno czas, jak i pieniądze pracodawcy korzystają z wydajnego pracownika zaledwie przez kilka tygodni z owego 6 miesięcznego okresu.

Rozwiązaniem owego problemu jest wdrożenie odpowiednich procedur przed Wojewodą Dolnośląskim w zakresie legalizacji pobytu i pracy już na samym początku szkolenia pracownika. Oczywiście narazić się można takim stwierdzeniem na zarzut, że przecież pracodawca nie jest w stanie przewidzieć przydatności konkretnego pracownika do pracy, pomimo przebytego szkolenia, a inwestując kolejne pieniądze może jedynie stracić.

Ryzyko istnieje, i to jest oczywiste, ale patrząc z perspektywy przeprowadzonych już kilku tysięcy postępowań w zakresie legalizacji pobytu i pracy obywateli Ukrainy, a także doradzając kilku wiodącym pracodawcą na terenie Województwa Dolnośląskiego jednoznacznie mogę powiedzieć, ze korzystnym jest wdrażanie owych procedur już od pierwszego miesiąca pracy cudzoziemca.

Większość pracodawców przydatność pracownika do pracy jest w stanie ocenić już w pierwszym miesiącu. Wówczas pierwszym krokiem winno być otrzymanie zezwolenia na pracę typu A. Procedurę prowadzi się przed Wojewodą Dolnośląskim. O wydanie zezwolenia typu A ubiega się pracodawca. To pracodawca jest stroną toczącego się postępowania administracyjnego.

Następnym krokiem, po upływie kolejnych 2-3 miesięcy jest złożenia wniosku o udzielenie zezwolenia na pobyt i pracę, tzw. karty czasowego pobytu. Postępowanie prowadzone jest przez Wojewodę Dolnośląskiego. Stroną tego postępowania jest pracownik, to na nim ciąży obowiązek wykazania za pomocą dokumentów okoliczności uprawniających do otrzymania zezwolenia na pobyt i pracę.

      Przemyślane oraz dobrze czasowo rozplanowane wdrożenia obydwu procedur wyeliminuje problem rotacji pracowników, zapewni tym samym stabilizację zatrudnienia w oparciu o dobrze wyszkolony personel.

      Dotychczas było o wiele łatwiej. Nie będzie egzaltacją stwierdzenie, że szykuje się „pozwoleniowa rewolucja. Bezdyskusyjnie, już od stycznia 2017 r., procedura uzyskania zezwolenia na zatrudnienie cudzoziemca stanie się dla polskich pracodawców rosłym wyzwaniem. Poziom skomplikowania i formalizowania procedury, będzie wymagał niewątpliwie więcej czasu, staranności, precyzji i zaangażowania, a co kluczowe – znajomości de facto całkowicie nowych instrumentów.

      Tym samym, wychodząc naprzeciw Państwa potrzebom, w tym i kolejnym wpisie zostaną przedstawione przede wszystkim od strony praktycznej, z uwzględnieniem naszych bieżących spostrzeżeń, najistotniejsze zmiany w zakresie przedmiotowej tematyki. Skąd całe zamieszkanie? Wszystko za sprawą dokonanej nowelizacji w ustawie o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy, opracowanej przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. To nie samodzielna idea rządzących – nowelizacja ustawy została bowiem podyktowana obowiązkiem wdrożenia dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2014/36/UE z dnia 26 lutego 2014 roku w sprawie warunków wjazdu i pobytu obywateli państw trzecich w celu zatrudnienia w charakterze pracownika sezonowego.

      Przykładowo – ustawodawstwo polskie zostanie terminologicznie wzbogacone o dwa pojęcia, z którymi już teraz warto się zapoznać, bez wątpienia fundamentalne w zakresie polityki imigracyjnej. Wprowadzone zostaną bowiem nowe rodzaje zezwoleń, umożliwiające cudzoziemcowi podjęcie pracy na terenie Rzeczypospolitej Polskiej: zezwolenia na pracę krótkoterminową oraz zezwolenia na pracę sezonową. Te jak i pozostałe zagadnienia, rewolucjonizujące prawo imigracyjne zostaną szczegółowe przedstawione w kolejnych artykułach. Już teraz należy jednak zwrócić uwagę na to, co najbardziej znamienne – konstatowane powyżej zezwolenia zastąpią dotychczasową, co istotne – o zgoła prostszą, klarowną, sztampową już procedurę zatrudniania obcokrajowców polegającą na dokonywaniu przez pracodawców rejestracji w powiatowych urzędach pracy oświadczenia o chęci zatrudniania obcokrajowca, co następczo stanowiło dla obcokrajowców podstawę do podjęcia pracy w Polsce przez okres 6 miesięcy. Jakie będę tego skutki? Zapewne czas pokaże. Pozadyskusyjne pozostaje jednak to, że dotychczasowa procedura z uwagi na jej uproszczony charakter umożliwiała pracodawcom reagowanie na bieżącą sytuację na rynku pracy. Tymczasem wprowadzenie zezwoleń, które ze swej istoty są bardziej sformalizowane przypuszczalnie może okazać się doniosłym czynnikiem redukującym natężenie zatrudniania cudzoziemców.

Paweł Stachurski

Adwokat

Partner Kancelaria

Adwokacka Solny 17